To było jeszcze na samym początku naszej znajomości - prawie 4 lata temu. Piotrek opowiadał mi o Porto, gdzie pojechał rok wcześniej na mecz. Mówił, że chciałby tam wrócić. Ja pociągnęłam temat i tak kupiliśmy bilety Ryanair'a. Do dzisiaj pamiętam ten stres przy pierwszym zakupie biletów i zastanawianie się czy na pewno klikam gdzie trzeba :D
Bilety kupione, mamy gdzie spać, a teraz tylko odliczanie dni.
Wylatywaliśmy 19 maja z poznańskiej Ławicy do Bergamo, a stamtąd do Porto. Oczywiście nie ominęło nas spędzenie pół nocy na lotnisku w Bergamo, gdzie warunki raczej panowały średnie. Wybraliśmy się więc na małą wycieczkę wokół terenów lotniskowych, gdzie spotkaliśmy bardzo przyjacielskie kozy :)
Po spacerze i małej drzemce na lotnisku wsiedliśmy w samolot do Porto. Samo miasto przywitało nas niestety pochmurną i deszczową pogodą. Dopiero później zdaliśmy sobie sprawę z tego, że w Porto pogoda jest zmienna bardziej niż kobieta. Od mega upału, poprzez deszcz i naprawdę zimne dni. I to pod koniec maja! Poza nieciekawą pogodą, pamiętam, że jadąc z lotniska metrem i spoglądając przez okno byłam pod wrażeniem, że jest tak bardzo zielono.
Nasze mieszkanie było na głównej ulicy handlowej Porto - Rua de Santa Catarina. Polecam lokalizację, bo z niej wszędzie naprawdę blisko. Mieszkanie składało się z pokoju z aneksem kuchennym i małego pokoiku oraz łazienki. W pokoju było duże łóżko, łóżko piętrowe, stół z krzesłami i cały aneks kuchenny, także naprawdę super, zwłaszcza, że cena była bardzo przystępna.
Z całego serca mogę polecić to miejsce - Residencial Solar .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz